1Zmarznięte, wygłodniałe, schorowane i wycieńczone. Podczas zimowych miesięcy, tak zazwyczaj widzimy ptaki w mieście. Nieważne, czy za oknem termometr wskazuje 10 stopni na plusie czy na minusie, nieco chłodniejsza atmosfera na ogół wzbudza w nas chęć zaopiekowania się skrzydlatymi sąsiadami.

Rzeczywiście, widok gołębi gorączkowo czyszczących fugi w chodnikach, czy wron delektujących się resztkami wyciągniętymi ze śmietnika, może niejednego chwycić za serce. Zanim jednak pobiegniemy do domu po pół bochenka chleba, w celu ratowania życia napotkanych po drodze ptaków, warto pamiętać o kilku aspektach odpowiedzialnego dokarmiania.

Wsparcie dla pierzastych przyjaciół okazujmy dopiero wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne. Gruba pokrywa śnieżna oraz długotrwały mróz jak najbardziej stanowi powód do wysypania ziaren w przydomowym karmniku. Ziaren, nie okruchów chleba, nie resztek z obiadu, czy kawałków potajemnie wyrzuconego zakalca. Sam chleb zawiera duże ilości, szkodliwej dla ptaków, soli oraz przyczynia do rozwoju takich chorób jak, m.in: zespół anielskiego skrzydła, kwasica, biegunki i uszkodzenia nerek.

Wróble, sikory, kowaliki i grubodzioby ucieszą się na widok płatków owsianych, ziaren słonecznika, ziaren dyni, konopi oraz prosa. Gołębie i krukowate będą wdzięczne za ryż, grube kasze oraz pszenicę, a suszone owoce jarzębiny, czeremchy, dzikiej róży, głogów oraz daktyle i rodzynki doskonale uzupełnią zimowe menu drozdów i kwiczołów.

Jeśli już podejmiemy decyzję o dokarmianiu, bądźmy w tym konsekwentni. Ptaki bardzo szybko przyzwyczajają się do źródła łatwo dostępnego pożywienia. Dzięki naszej systematyczności karmnik stworzy żelazną bazę pokarmową. Pamiętajmy jednak, że ta baza musi być regularnie uzupełniana. Nie dopuszczajmy do sytuacji, gdzie rzeczywiście wycieńczony ptak, który poznał bogate zasoby naszego karmnika, zobaczy jedynie łupiny.

Sam karmnik powinien być systematycznie czyszczony. Zalegające odchody oraz spleśniały pokarm może błyskawicznie przyczynić się do rozwoju chorób pasożytniczych i zaburzeń ze strony układu pokarmowego.

Pamiętajmy jednak, że przedstawiciele awifauny, na terenie Bytomia mogą spotkać niejedną, naturalną stołówkę. Oprószone cienką warstwą śniegu owoce ligustru, głogu, cisu czy jarzębiny stanowią doskonały pokarm dla drozdów i jemiołuszek, a muśnięte szronem owoce rajskich jabłoni co roku kuszą bladym rumieńcem kosy i kwiczoły. Drzewa i krzewy, w swojej nieujarzmionej formie, tworzą niezliczoną ilość zakamarków i kryjówek które dają ptakom schronienie przed drapieżnikami i chwilę wytchnienia w poszukiwaniach pokarmu.

Nie zbierajmy wszystkich owoców z sadu, zostawmy nieco opadłych liści w ogrodzie (tam tętni życie, z którego ptaki również chętnie skorzystają). Nie tnijmy konarów, które niepostrzeżenie naruszyły idealny pokrój przyblokowego krzewu czy drzewa. Niepotrzebne staną się wówczas kilogramowe zapasy słonecznika w piwnicy, czy składowane tygodniami, wabiące mole spożywcze, paczki płatków owsianych. Wystarczy wyjście na balkon, do ogrodu lub spacer parkowymi alejkami.

Nie uzależniajmy ptaków od nas, nie niszczmy ich naturalnych ostoi. Przeciwnie, twórzmy przestrzenie z których chętnie, samodzielnie pozyskają pokarm. Pozwólmy zachować im dzikość.

2


tekst i zdjęcia: Katarzyna Nowicka