Niebiesko-żółte wstążki, szarfy, emblematy. Narodowe barwy Ukrainy zalały wczoraj wieczorem/ 24 lutego/ bytomski Rynek, na którym w geście solidarności zgromadzili się mieszkańcy naszego miasta, by zamanifestować swoje poparcie dla Ukrainy i powiedzieć stanowcze: nigdy więcej.
- Wojna na Ukrainie toczy się od 8 lat, a świat do tej pory przyglądał się tej sytuacji, licząc na to, że problem rozwiąże się sam. To pierwsze działania wojenne, które toczą się tak blisko nas od 1945 roku. Dlatego musimy być solidarni z Ukrainą nie tylko duchowo, ale udzielając konkretnej pomocy. Takie działania zostały już przez nas podjęte i będą kontynuowane w miarę naszych sił i możliwości - mówi prezydent Mariusz Wołosz.
Podczas wczorajszej demonstracji prezydent mówił też o przygotowywanych już pierwszych miejscach dla uchodźców - na początek dla kobiet, dzieci i młodzieży, a w dalszej kolejności dla wszystkich uciekających z terenów objętych działaniami wojennymi.
- Sytuacja na Ukrainie jest ciężka, wiemy to z doniesień prasowych i z bezpośrednich rozmów z naszymi rodzinami i przyjaciółmi. Ludzie siedzą w piwnicach w obawie przed spadającymi bombami. Ukraińcy potrzebują pomocy materialnej, psychologicznej. W imieniu wszystkich Ukraińców dziękuję miastu za szybką mobilizację i wsparcie w tym trudnym czasie - mówiła Irena Karanets, Ukrainka mieszkająca w Bytomiu.
Wczorajsza akcja na Rynku była oddolną inicjatywą bytomianki Aleksandry Musil i jej 16-letniej córki Majki.